O karmieniu piersią i nie tylko – o tolerancji dla matczynych wyborów!

Wrzesień 2018

Przyszedł czas zakończyć pewien etap w moim życiu. Postanowiłam odstawić od piersi najmłodszą córkę – po 2 latach i 3 miesiącach. Każdą z córek karmiłam około 2 lat (plus minus) co daje w skali całego życia ponad 6 lat karmienia. Jest to ponad 6 lat produkowania mleka przez mój organizm, ponad 6 lat wstawania w nocy do dziecka, ponieważ jak wiadomo dzieci karmione piersią częściej budzą się w nocy. To także ponad 6 lat unikania leków, niefarbowania włosów farbą z amoniakiem hahaha! i wiele innych rzeczy, na które normalny człowiek nie musi zwracać uwagi.

A jednocześnie jest to ponad 6 lat najpiękniejszej przygody jaka wiąże się z byciem mamą! 

Dwie starsze córki przestawałam karmić w momencie kiedy orientowałam się, że jestem w kolejnej ciąży. Odstawianie 2-letniego dziecka od piersi jest bardzo trudne, ponieważ dla niego to dramat i potrzeba kilku dni, żeby nauczyło się funkcjonować bez piersi. Jednak było mi łatwiej to przetrwać, ponieważ istniała siła wyższa – kolejna ciąża, czyli musiałam dbać o tego rozwijającego się w brzuchu maluszka.

Natomiast teraz w przypadku najmłodszej córki jest inaczej. Nie planujemy już więcej dzieci a zatem wiedziałam, że kiedyś będę musiała odstawić córkę niejako „bez powodu”, bez siły wyższej. Ponieważ starsze córki były karmione około 2 lat, to żeby była sprawiedliwość – postanowiłam też 2 lata karmić najmłodszą (oczywiście przy założeniu, że będę miała pokarm tyle czasu i córka będzie chętnie ssała). Poza tym też Światowa Organizacja Zdrowia zaleca karmić właśnie 2 lata. Z różnych względów pasowało mi zatem te 2 lata karmić.

Wrzesień 2018

Cały czas jednak myślałam, że córka sama zrezygnuje z piersi trochę wcześniej. Nieustannie się bowiem słyszy, że dziecko samo zrezygnowało po roku karmienia, albo po kilkunastu miesiącach pokarm zanikł. Te i inne historie dawały mi nadzieję, że być może kiedyś córka sama zrezygnuje, będzie to jej wyborem – a nie moim na siłę odstawieniem jej. Wtedy byłoby to łatwiejsze.

Jednak nawet kiedy upłynęły 2 lata pokarm płynął cały czas i córka piła w najlepsze. I pewnie karmiłabym ją jeszcze długo, gdyby nie fakt, że córka jest już dosyć silna i potrafiła mnie „rozebrać” w miejscu publicznym w poszukiwaniu piersi hahaha! Szczególnie latem to było uciążliwe, ponieważ nosiłam bluzki z dekoltem, sukienki bez rękawów – córka podchodziła i jednym szarpnięciem potrafiła zostawić mnie w negliżu hahaha! Generalnie robiła sobie z tą częścią mojego ciała co chciała i już zaczęło to być dużym dyskomfortem dla mnie.

Pierwsze próby odstawienia córki od piersi były 3 miesiące temu. Wtedy jednak wymiękłam pod naporem płaczów i błagalnych oczu córki. Nie miałam sumienia jej tego robić, widząc cały „dramat” jaki się rozpętał. 

Teraz postanowiłam być twardsza 😉 Na razie udało mi się odstawić córkę w ciągu dnia, jednak w nocy to nadal trudne, dlatego stopniowo do tego podchodzę. Mam nadzieję, że nabierając nawyku życia bez piersi przez cały dzień – kiedyś zapomni, że potrzebuje jej także w nocy. 

Najpiękniejsza przygoda

Karmienie piersią uważam za jedno z najpiękniejszych przeżyć w macierzyństwie. Dziecko wtulone w matkę ssie pierś i jest tak bezpieczne, tak błogie, tak spokojne. Czasami kiedy karmiłam swoje dzieci, to one patrzyły mi w oczy takim pięknym wzrokiem, pełnym ufności i miłości. Będę to pamiętać do końca życia – tą ufność malutkiego człowieka, że mama go ochroni przed całym światem!

Swoje dzieci karmiłam zawsze i wszędzie kiedy tego chciały, bez względu na to czy byłam w miejscu publicznym czy ustronnym. W czasie chrztu najmłodszej córki połowę mszy karmiłam ją w kościele, ponieważ nie potrafiła się w żaden inny sposób uspokoić. Moje dzieci nie wiedzą co to butelka ani smoczek, ponieważ zawsze wypluwały kiedy starałam się je do tego przekonać. Nie było to dla mnie łatwe, ponieważ nie mając żadnego „zastępstwa” – córki ssały pierś co chwilę, przynajmniej takie było moje wrażenie 😉 Przybiegały na karmienie nie tylko wtedy kiedy były głodne. Tak naprawdę kiedy miały już rok i więcej, to jadły i piły już wszystkie potrawy. Można wręcz powiedzieć, że u 2latka głód jest ostatnim powodem ssania piersi mamy. 

A ponieważ nie używały smoczka, to przybiegały do piersi kiedy były zmęczone, kiedy się przewróciły i chciały się uspokoić – a w czasie choroby w ogóle nie odrywały się od piersi. Po prostu przybiegały zawsze kiedy potrzebowały się wyciszyć.

Swoje córki karmiłam zawsze i wszędzie, tu na balu karnawałowym w 2015r.Tu w restauracji w czasie chrzcin średniej córki 2014rPoniżej w Parku Krasińskich z najstarszą córką 2012r.W Tucznie z rodziną w 2012 roku

Zawsze kiedy mijam w parku mamy karmiące na ławce to się uśmiecham, ponieważ najbardziej mnie rozczula widok tego wtulonego bezpiecznie dziecka. 

Kiedyś myślałam, że będzie mi trudno zamknąć ten etap w życiu. Jednak, tak jak napisałam powyżej – jestem już trochę zmęczona tą walką z dekoltem hahaha! Dlatego uznałam, że to już czas. Zawsze najbardziej się obawiałam reakcji córki, co teraz właśnie przerabiam – ale być może przeprowadzanie odstawiania etapami nie będzie dla niej takim szokiem.

Nigdy swojej decyzji o zakończeniu karmienia córek nie podejmowałam pod wpływem otoczenia. Sama też nigdy nie oceniam dlaczego jedna mama karmiła dłużej, inna krócej. Z doświadczenia wiem, że wiele czynników ma na to wpływ, niekoniecznie zależnych od nas.

Indywidualne predyspozycje

Każda kobieta ma swoje indywidualne predyspozycje biologiczne i psychiczne, które wpływają na jej wybory i decyzje w sferze macierzyństwa.

Ja na przykład miałam bardzo duży problem z zajściem w ciążę, biegałam po różnych lekarzach. Później nawet jak zaszłam w upragnioną ciążę, to miałam problem z donoszeniem jej, jedno dziecko straciłam w wyniku poronienia. W  ciąży z najstarszą córką ostatnie dwa miesiące musiałam leżeć plackiem, co już w ogóle wzmogło mój lęk w donoszenie kolejnej i kolejnej ciąży. 

W moim przypadku dzień porodu, dzień wizyty u lekarza, który oznajmia mi, że już powoli zaczyna się poród – był dla mnie wielkim szczęściem. Za każdym razem wtedy zaczynałam się cieszyć jak dziecko, podczas gdy wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. W ogóle nie czułam strachu przed bólem, przed tym czy dobrze zniosę poród. Dla mnie oznaczało to tylko jedno – donosiłam bezpiecznie ciążę! Teraz tylko wytrzymać te bóle i dziecko będzie na świecie. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że akurat do porodów jestem stworzona. Parę godzin skurczy (brrrr) i dziecko całe i zdrowe wyskakuje na ten świat.

Po porodach też bardzo szybko dochodziłam do siebie, praktycznie po dwóch godzinach chodziłam i samodzielnie zajmowałam się dzieckiem. I też dziecko przystawione do piersi automatycznie prawidłowo ssało, mleko płynęło – tak jak w książkach 🙂 Dlatego wiem, że tak jak niekoniecznie czuje się mocna w ciążach, tak mam predyspozycje do porodów i karmienia piersią. Dlatego dla mnie nie było szczególnym poświęceniem długie karmienie piersią. Po prostu mleko płynęło i postanowiłam jedynie naturze nie przeszkadzać.

Z najstarszą córką 2012r.

Presja otoczenia

I tutaj przechodzimy do sedna tolerancji dla matczynych wyborów. Mimo tego, że sama każdą z córek karmiłam około 2 lat i wiem, że mleko matki jest najlepszym co natura wymyśliła – nigdy nie oceniam tych mam, które krótko karmiły albo wcale. 

Pamiętam kiedy byłam po porodzie w szpitalu z średnią córką. Ze mną w pokoju leżała 19-letnia dziewczyna, która przeżyła jeden z cięższych porodów. Miała duże 4,5 kilogramowe dziecko, na co najwyraźniej jej budowa ciała nie była przygotowana. W efekcie czego przeszła koszmar, po porodzie z trudem mogła chodzić i miała kilka przypadłości fizjologicznych, o których nie będę się teraz rozpisywać..

Nie wiem czy była to ciąża planowana czy nie – wiem natomiast jedno, że nie była gotowa ani psychicznie ani fizycznie na to co przeszła. Jednocześnie chciała być najlepszą mamą, dlatego strasznie frustrowała się tym, że nie ma tyle siły ile by chciała, żeby zająć się dzieckiem, że często wzywa położne do pomocy. Dodatkowo, jej dziecko nie chciało ssać piersi, płakało, krzyczało i wykręcało się. To było dla niej najtrudniejsze. Uważała, że dziecko jej nie chce, i że ona kompletnie nie radzi sobie jako mama.

Jednocześnie była w pokoju ze mną i widziała jak ja szybko wróciłam do formy, jak moje dziecko po prostu pije mleko i jak gdyby nigdy nic zasypia. To wszystko dołowało ją jeszcze bardziej. Paradoks kultu naturalnego karmienia piersią polega na tym, że w szpitalach mamy są zmuszane do naturalnego karmienia i żeby się nie poddawały po pierwszych niepowodzeniach. W efekcie czego namawiano tą dziewczynę, żeby próbowała do skutku karmić.

Starałam się jej pomagać, nauczyć przystawiać dziecko. Tłumaczyłam, że przy pierwszym dziecku też nic nie umiałam, to normalne. Ale wiem, że jest taka presja społeczna w byciu najlepszą mamą na świecie, że ta dziewczyna dołowała się każdego dnia. Ja na jej miejscu po wyjściu ze szpitala zaczęłabym po prostu karmić dziecko mlekiem modyfikowanym i nie wykańczać się psychicznie. Przecież zdrowie psychiczne matki jest bardzo ważne w prawidłowym zajmowaniem się dzieckiem.

Nie wiem co było dalej w jej matczynej drodze, ponieważ kiedy wyszłam ze szpitala straciłyśmy kontakt. Podejrzewam, że bez wsparcia rodziny i partnera ta dziewczyna mogła wpaść w depresję poporodową i być może do końca życia przeżywa, że nie potrafiła karmić piersią swojego dziecka. Wyobraźcie sobie teraz usłyszeć na ulicy teksty w stylu „nie karmiłaś? dlaczego?” albo „dlaczego tak szybko się poddałaś?”. Każda mama jest zasypywana milionem pytań dlaczego coś zrobiła albo nie zrobiła. Dlaczego podjęła taką a nie inną decyzję.

Nie oceniaj

Dowcip losu polega na tym, że ja często spotykałam się z kolei z uwagami „dlaczego tak długo karmisz?” hahaha! Przy drugim czy trzecim dziecku człowiek już ma dystans do tego typu uwag i zostawia je bez komentarza.  Traktowałam to już jako ciekawostkę sytuacyjną;-) i robiłam swoje.

Październik 2018r.

Natomiast trzeba zrozumieć, że dziewczyna, która rodzi swoje pierwsze dziecko, jest tak wyczulona, tak niepewna, że każda taka uwaga, zarzut, powątpiewanie czy dobrze robi – podkopuje jej poczucie własnej wartości jako matki. Dlatego weźcie sobie na wstrzymanie i nie oceniajcie!!!

Nawet mamy, które nie mają problemów z karmieniem, mleko płynie, dziecko ssie prawidłowo – czasami po kilku miesiącach rezygnują z karmienia, ponieważ po powrocie do pracy nie mają siły wstawać kilka razy w nocy do dziecka.

Bo to całe macierzyństwo sprowadza się często do wytrzymałości fizycznej po prostu. Mamy niekiedy wyobrażają sobie przed porodem ile to zrobią przy dziecku, nic nie będzie im za ciężko, będą mieć anielską cierpliwość, wstawanie w nocy i tulenie maluszka będzie dla nich tylko przyjemnością. A później okazuje się, że organizm młodej mamy odmawia posłuszeństwa. Na przykład pod wpływem stresu może pokarm zaniknąć, może przyjść zapalenie piersi i z planów karmienia może nic nie wypalić.

Najważniejsze w tym momencie jest nie robić sobie wyrzutów. W zajmowaniu się dzieckiem tak istotne jest bowiem samopoczucie i kondycja psychiczna młodej mamy. Tak naprawdę najważniejsza jest więź i miłość do dziecka a nie to czy udaje nam się wypełnić wszystkie zalecenia z podręczników.

 

 

 

 

You may also like...

1 Response

  1. Honorata pisze:

    Każda z przyszłych mam odczuwa lęk czy sobie poradzi z maluszkiem, czy będzie miała pokarm, czy będzie potrafiła karmić, czy dziecko załapie odruch ssania. Każdy jest inny i ma prawo wyboru jak długo chce karmić piersią stąd trudno kogoś oskarżać o to, że za krótko czy za długo karmi. Ważne żeby mama była przekonana o słuszności swojej decyzji bo jej dobre samopoczucie to dobry kontakt z dzieckiem. Dobrze, że kwestia karmiących matek ostatnio dość często pojawia się w mediach i kampaniach społecznościowych bo niektórzy nie potrafią zrozumieć, że kobieta nie wystawia cyca żeby go inni podziwiali tylko po to żeby nakarmić głodne dziecko. Przecież jako dorośli też jemy czyli zaspokajamy podstawowe potrzeby to nie krytykujmy matek karmiących w miejscach publicznych jak nam nie podoba się lub nas nieuzasadnionie gorszy taki obraz to odwróćmy głowę, a nie dopisujemy ideologię. Karmienie było, jest i będzie niepodłączonym elementem rozwoju dziecka różni się tylko sposobem podawania pokarmu. Czasem trzeba wczuć się w drugą stronę, a nie tylko pochopnie oceniać bo są matki, które chciałyby karmić piersią, a po prostu nie mogą tego robić z różnych powodów. Szanujmy się nawzajem nawet jeśli różnimy się w poglądach i zostawmy matki w spokoju niech one troszczą się o swoje dzieci bo wiedzą co dla nich jest najlepsze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *