Beskidy – idealne góry do chodzenia z dziećmi
W Polsce mamy naprawdę piękne tereny górskie, wprost stworzone do rodzinnych spacerów.
Jedni lubią jechać w Tatry, inni wolą Karkonosze czy Bieszczady. My upodobaliśmy sobie Beskidy, ponieważ są stosunkowo niedaleko Śląska, w którym mamy rodzinę i znajomych i dlatego są świetną bazą do spotkań i wycieczek.
Beskidy to nie są może wysokie góry, jednak mają niepowtarzalny urok i wspaniale nadają się do wypraw nawet z małymi dziećmi.
Odkąd pamiętam zawsze kochałam góry. W liceum często jeździliśmy ze znajomymi w Tatry, już wtedy wchodziliśmy między innymi na Rysy. Później z mężem, jeszcze zanim pojawiły się dzieci, zawsze w Beskidach na całe dnie znikaliśmy na szlaku.
Nigdy nie rozumiałam tego, że niektórzy przyjeżdżają do Karpacza, Zakopanego czy Wisły po prostu posiedzieć w ładnych restauracjach. Dla mnie sens przyjazdu w góry to albo narty albo bycie na szlaku.
Piękno Beskidów
Trochę zweryfikowałam swoje poglądy kiedy byłam w ciąży oraz z kolejnym niemowlakiem na rękach😁 Wtedy to mąż ruszał na szlak sam z kolegami a ja toczyłam kawiarniane życie, które jeszcze niedawno tak krytykowałam. Jednak zawsze było mi żal, że nie chodzę po górach i spędzam czas w Beskidach statyczne.
Dlatego obiecaliśmy sobie, że kiedy nasza najmłodsza córcia będzie na tyle „duża” żeby samodzielnie chodzić po górach, to będziemy aktywnie spędzać czas całą rodziną. Teraz ma już 3 latka i potrafi naprawdę nieźle dreptać pod górę😊
Wisła
Od 17 lat jeździmy do Wisły, zawsze do tego samego domu. Nasza miejscówka położona jest malowniczo, nieco na wzgórzu a jednocześnie blisko centrum miasteczka.
Wisła to obecnie bardzo popularna miejscowość. Latem są tutaj tłumy ludzi. Miasto cały czas się rozbudowuje, coraz to więcej hoteli i restauracji. Mimo wszystko nie straciło swojego kameralnego charakteru, dlatego chętnie tu przyjeżdżamy.
Atutem miejscowości jest to, że niemalże w każdym miejscu w centrum jest kontakt z rzeką Wisłą. W upalny dzień można zatem ochłodzić się spacerem w wodzie, co szczególnie dla dzieci jest fajną atrakcją.
Wisła miejscowość oraz rzeka Wisła
Jednak Wisła to przede wszystkim mnóstwo szlaków górskich. Nie trzeba używać samochodu czy innego środka transportu, żeby podjechać gdzieś i poszukać szlaku. Można ruszyć z dowolnego miejsca w miejscowości i zawsze trafi się na jakąś ciekawą trasę.
Jest to wygodne szczególnie z małymi dziećmi. Jadąc w góry z gromadką szkrabów trudno przewidzieć co się wydarzy każdego dnia. Nie zawsze dlatego jest sens planować i organizować wycieczki górskie z wyprzedzeniem. Natomiast w Wiśle można spontanicznie w trakcie zwykłego spaceru postanowić udać się wyżej i podziwiać widoki.
Ciekawe trasy są choćby w okolicy ulicy Górnośląskiej, gdzie zawsze mieszkamy. Często rano po śniadaniu ruszaliśmy z dziećmi na małą wyprawę zaczynającą się tuż za zakrętem.
Na jednym ze szlaków niedaleko naszych kwaterCzasami można skręcić w uliczkę między domami, by po paru minutach podziwiać piękną panoramę.
Ponadto w samym centrum Wisły jest niedawno wybudowana kolejka górska na szczyt Skolnity. Można wjechać na górę w każdym momencie dnia wracając choćby z lodów na rynku. Można też oczywiście wejść na ten szczyt całą rodziną, tak jak to zrobiliśmy w tym roku, o czym w dalszej części wpisu.
Warto dodać, że Wisła to jedna z wielu miejscowości w Beskidach. Sąsiadujący z nią Ustroń jest również ciekawym miejscem na aktywny wypoczynek. Podobnie jak w Wiśle – można znaleźć dużo szlaków w obrębie miejscowości.
Szczyt Skolnity
Skolnity to idealne miejsce na rodzinną wycieczkę! Polecam zrezygnować z wjazdu kolejką i spróbować wejść na własnych nogach.
Nie jest to góra stanowiąca wyzwanie dla osoby dorosłej (chociaż w upale też potrafi dać w kość). Jednak dla dzieci może wymagać nieco wysiłku, szczególnie dla najmłodszych. Dlatego jest idealna na sprawdzenie czy dzieci mają górskiego bakcyla.
My wybraliśmy się w bardzo gorący dzień. W czasie naszego pobytu w Wiśle przeważały upały, dlatego zbyt dużego wyboru w pogodzie nie mieliśmy. Wyruszyliśmy zaraz po śniadaniu, żeby uniknąć największego słońca – jednak i tak wszędzie nas złapało.
Starsze córki pomimo zmęczenianie dzielnie szły pod górę. Szczególnie nasza 8-latka wykazała się niezłą formą, ponieważ weszła bez kompletnej zadyszki, niektóre odcinki trasy pokonując wręcz biegnąc pod górę. Widać kondycję wyrobiła sobie trenując pływanie, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dzieci powinny uprawiać sport. Średnia córcia też nie odstawała a ma dopiero 5 lat!!!!
Co zrozumiałe – najtrudniej było pokonać trasę naszej najmłodszej córci. Małemu dziecku wydaje się nużące ciągłe wchodzenie. Nawet nie bardzo taki 3-latek podziwia widoki, dlatego nie dostrzega sensu w wysiłku wchodzenia. Wiedzieliśmy, że wejście na Skolnity nie jest ponad jej siły, ponieważ w Warszawie takie kilometry spacerów przemierza i ma silne nóżki, że da radę wejść na szczyt. Bardziej chodziło o to, że 3-latek potrzebuje atrakcji a w mozolnym wchodzeniu teoretycznie nie ma nic fajnego. Nie sprzyjał też upał, który był momentami wykańczający. Później jednak było znacznie lepiej, ponieważ robiliśmy więcej przerw i wymyślaliśmy jakieś zadania. Nawet wspomnieliśmy, że może na szczycie jest plac zabaw. Wtedy córcia dostała drugie życie😁 Mówiliśmy to trochę zgadując, ale chcieliśmy jakoś dodać jej sił i motywacji do dalszego wchodzenia. Widać podziałało.
Jeden z najbardziej kryzysowych momentów córci w drodze na Skolnity Chwila przerwyDotarliśmy! Zasłużone miejsca na podium
Kiedy weszliśmy na szczyt, byliśmy dumni z naszych dzieci – szczególnie z najmłodszej, że dała radę!
Ku naszemu zdumieniu na szczycie Skolnity był naprawdę plac zabaw. Przepiękny, cały w drewnie, z widokiem na Beskidy. Dziewczynki od razu pobiegły się bawić a nasza najmłodsza ożyła totalnie, jakby nie pokonała przed chwilą całej góry.
Na szczycie jest też kawiarnia, dzięki czemu można coś zjeść i wypić. Oprócz placu zabaw są też drewniane ławki huśtawki, które szczególnie zapamiętałem. Niezwykle kojącym było wypoczywać na nich.
Drewniany plac zabaw na szczycie SkolnityOdpoczynek na bujanej ławce
Jednak przede wszystkim ze szczytu rozpościera się piękny widok na caaałe Beskidy oraz Wisłę, która wydaje się stamtąd bardzo mała.
W drodze powrotnej jechaliśmy kolejką, ponieważ dla dzieci to też była atrakcja. Kiedy mijaliśmy z góry trasę jaką pokonaliśmy pieszo na szczyt, to dziewczynki nie mogły uwierzyć, że zaszły na własnych nogach taki kawał.
Do końca naszego pobytu w Wiśle kiedy patrzyliśmy na tą górę, to dzieci zawsze przeżywały, że weszły tam same. Nawet najmłodsza pokazywała palcem, że tam była. Poczuły widać radość z wykonanego wysiłku, były dumne, że nie wjechaliśmy kolejką, tylko pokonaliśmy trasę na nogach.
Największy atut Beskidów dla dzieci
Dzieci wielu rzeczy nie umieją sobie wyobrazić. W wysokich górach trudno stwierdzić, gdzie zaczyna się dana góra, nie jesteśmy niekiedy w stanie jej ogarnąć.
W Beskidach natomiast dziecko może wyraźnie zobaczyć początek wybranej góry, ten start z poziomu zero i szczyt. Dlatego kiedy pokona całą trasę, to ma satysfakcję, ponieważ widzi całą górę, którą zdobyło. Tak jest w przypadku szczytu Skolnity, który w całej Wiśle widać jak na dłoni. Podobnie jest ze szczytem Czantoria, który ogarniamy wzrokiem od dołu do góry.
Dlatego Beskidy, a konkretnie pobyt w Wiśle uważam za wymarzony wręcz do złapania przez dziecko górskiego bakcyla.
Oprócz wchodzenia na szczyty, jest tutaj mnóstwo tras dłuższych bądź krótszych, które można z dziećmi pokonywać każdego dnia.
WisłaWiadukt w Wiśle
My tych kilometrów zrobiliśmy naprawdę sporo. Trudne do uwierzenia jest ile nasze dzieci przeszły. Jak na ich wiek, to kondycję mają niesamowitą, szczególne słowa uznania dla naszej 3-latki. Wielu dorosłych nie pokonałoby tylu kilometrów, co nasze dzieciaki.
Inne ciekawostki
W Wiśle jest wiele atrakcji dla dzieci. Nawet jeśli nie zamierza się się robić długich spacerów w górach, to dzieciaki nie powinny się nudzić. Jest tutaj kilka placów zabaw i innych miejsc rozrywki. W pochmurny dzień można też odwiedzić park wodny Tropicana mieszczący się w Hotelu Gołębiewski.
Dla dzieciaków lubiących ścianki wspinaczkowe warto polecić polanę w samym centrum Wisły. Ulokowano tam trzy skałki, na których dzieci mogą się wyżyć. Nasze dziewczyny tak sobie upodobały to miejsce, że nie bardzo interesowały się już potem placami zabaw.
Przy czym warto zaznaczyć, że skałki są dosyć wysokie. W Warszawie na jednym z placów zabaw także mamy skałkę, jednak znacznie niższą. Tutaj w Wiśle są one raczej dla starszych dzieci. Dlatego najmłodsza córcia wchodziła jedynie do połowy ale i tak miała uciechę. Natomiast dla starszych córek to był wspinaczkowy raj.