Ela – w swoim ogrodzie potrafi wyczarować wszystko, nawet Mundial!
Z Elą przyjaźnimy się od 6-ego roku życia. Jeśli przyjaźnisz się z kimś tak długo, to w niektórych kwestiach znasz go lepiej niż on sam.
Kiedy rozmawiałyśmy niedawno o wywiadzie na bloga, pierwsze co odpowiedziała:” Agata, czytałam na Twoim blogu rozmowy z takimi ciekawymi ludźmi – a ja jestem zwyczajną mamą, po prostu zajmuję się domem i dzieckiem„. I tu mamy problem, ponieważ Ela jest niezwykłą mamą! I nawet jeśli sama o sobie tego nie wie, to ja to wiem 🙂 🙂 🙂
Głównym nurtem naszej rozmowy jest Eli dom i ogród. Ela stworzyła tutaj swoje centrum Wszechświata. To tutaj jest sobą i tutaj oddycha. Przy okazji zwykłych rozmów o ogrodzie – przebija niezwykłe podejście Eli do rodziny, do tworzenia ogniska domowego, do oddania części siebie domowi jako całości.
Ela, nawet nie wiesz jak się cieszę, że rozmawiamy
Ja też! Dla mnie ten wywiad to kompletnie nowe doświadczenie 🙂 Mam nadzieję, że uda nam się pokazać, że bycie mamą 24h może być prawdziwie fascynującą przygodą.
To w takim razie na początek w kilku słowach – czym w ogóle dla Ciebie jest dom?
To słowo od razu kojarzy mi się z miłością, szczęściem i ciepłem. To miejsce, w którym czuję się bezpiecznie – to mój azyl, w którym łapię równowagę i wyciszenie. Najlepiej odpoczywam i zbieram myśli właśnie w domu:-)
Ela a czy dom, który stworzyłaś jest zgodny z Twoim wyobrażeniem o domu jakie zawsze w sobie nosiłaś? Kiedy jeszcze nie miałaś męża, dziecka i w głowie tliła Ci się myśl o domu idealnym – to czy udało Ci się to osiągnąć?
Przed założeniem rodziny widziałam siebie gdzieś w Nowym Jorku na Manhattanie czy w Kanadzie! :-)))) W Kanadzie mam rodzinę, która zawsze namawiała mnie na przyjazd. W pewnym momencie już miałam jechać, ale jak jest się dwudziestoletnią dziewczyną – to pomysły zmieniają się średnio co tydzień hahaha!
Generalnie nigdy nie miałam wyobrażenia jak mój dom będzie wyglądał, jak będzie urządzony i ile w nim będzie dzieci. Przede wszystkim wizje jaką miałam to ten człowiek, z którym będę dzieliła życie. Ktoś kto będzie mnie rozumiał, pchał do przodu zamiast ograniczać, szanował, kochał i podobnie myślał. Dla mnie to podstawa, bo tylko z takim człowiekiem jestem w stanie zbudować prawdziwy dom – a wtedy nieważne czy w kawalerce, mieszkaniu w bloku czy pięknej willi . Żeby był prawdziwy dom to musza być w nim szczęśliwi ludzie.
To prawda 🙂
Zanim spotkałam męża i założyłam rodzinę, to byłam chyba takim niespokojnym duchem, taka dzika natura. Wszędzie gdzieś mnie gnało, coś robiłam a za chwilę zmieniałam zdanie i już interesowało mnie coś innego. Teraz już rozumiem, że to była ucieczka, poszukiwanie, tęsknota za miłością, przyjaźnią i bliskością drugiej osoby. Teraz kiedy w końcu osiadłam, odnalazłam spokój, ukochaną osobę, to czuję że zapuszczam korzenie i od kiedy mam swój dom – to z całych sił pracujemy i pilnujemy aby nie zgasł ten ogień, który się tli, a syn zawsze zaznawał ciepła prawdziwego ogniska domowego.
Prawdziwy azyl
Zanim założyłaś rodzinę wiele lat pracowałaś z dziećmi w przedszkolu. Jednak wraz z urodzeniem syna zrezygnowałaś z pracy, żeby oddać się życiu rodzinnemu. Dzisiaj to nie jest popularny trend. Czy łatwo było Ci podjąć taką decyzje?
Zanim założyłam rodzinę dowolnie gospodarowałam swoim czasem. Jako singielka żyłam intensywnie. Miałam czas na swoje zainteresowania, przyjaciół, podróże. Był to czas przede wszystkim aktywności zawodowej. Na co dzień przez 12 lat pracowałam w Przedszkolu Integracyjnym. Była to zatem praca z dziećmi zdrowymi i z różnego rodzaju niepełnosprawnością. Kocham dzieci, dlatego ta praca była naprawdę moim życiem 🙂 Po godzinach, zawodowo zajmowałam się jeszcze paroma innymi rzeczami, między innymi fotografią, która była i jest moją pasją. Po prostu robiłam to, co w tamtym okresie najbardziej lubiłam. Nie mogę powiedzieć, że w swoim życiu już się napracowałam ale na pewno czułam się spełniona zawodowo na tyle, że z łatwością podjęłam decyzje o tym, że sama chce wychować swoje dziecko, nie posiłkując się żłobkami czy nianiami. Nie mam po sąsiedzku rodziców czy teściów – dlatego wchodziła w grę jedynie opcja, że moim synkiem będą zajmować się obcy ludzie albo ja.
To w zasadzie byłby paradoks, że tyle lat pracy oddałaś dzieciom w przedszkolu – a nie miałabyś czasu zająć się swoim synkiem
Tak, dokładnie tak czułam. Jeżeli z miłością i pasją oddajesz się cudzym dzieciom, dając im to co w Tobie najlepsze – to tym bardziej chcesz dać to wszystko swojemu dziecku. Dla mnie decyzja o pozostaniu w domu była naturalna również z tego względu, że wraz z narodzinami synka, równolegle wykańczaliśmy dom, zakładaliśmy ogród. W moim życiu nastąpiła więc rewolucja: wyprowadziłam się z rodzinnego miasteczka, w jednym momencie zostałam żoną, matką, z domem i ogrodem na głowie, ale wiedziałam, że nadchodzi nowy, lepszy czas dla mnie. W podjęciu decyzji pomógł również fakt, że mąż zmieniał stanowisko pracy, co wiązało się z niezliczonymi wyjazdami służbowymi po kraju i Europie.
To chyba przesądziło o tym, że postanowiłaś zrobić zwrot o 180 stopni w swoim życiu
Tak, na pewno utwierdziło mnie to w przekonaniu, że na tym etapie życia naszej rodziny decyzja o pozostaniu w domu jest najlepsza. Każda rodzina jest inna, każda ma inne potrzeby. Są kobiety, które mają wymagającą pracę, muszą cały czas trzymać rękę na pulsie – i wrócić do zawodu krótko po narodzinach dziecka. Inne, mają wysokie zarobki i podejmują decyzje o powrocie do pracy, żeby ich dzieciom żyło się lepiej. Każda kochająca mama wie, co jest najlepsze dla jej rodziny.
I nikt nie powinien w to ingerować, chociaż dzisiaj młode mamy żyją pod swego rodzaju presją i jakąkolwiek drogę wybiorą będzie je spotykać milion uwag od otoczenia 😉
Też to zauważyłam, takie błędne koło – jeśli mama wróci szybko do pracy, to usłyszy „zostawiła dziecko„, jeśli nie wróci do pracy, to będzie „tylko w domu siedzi” . Ale tak jak powiedziałam wcześniej, liczy się tylko i wyłącznie dobro danej rodziny. W naszej sytuacji decyzje podjęłam bez minuty wahania. Gdy jeden z rodziców jest w ciągłych rozjazdach – dobrze jeśli ten drugi stoi na straży domowego ogniska. W przeciwnym razie będą się mijać. A nie taką miałam wizję domu. Nie chciałam, żeby krzątali się u nas obcy ludzie zajmujący się dzieckiem i domem. Nie było także moim marzeniem, żeby syn siedział do późna w świetlicy. Dlatego jeśli miałam taką możliwość – bez wahania zostałam w domu.
Tak, rodzina to zespół. Nie chodzi tu o zaspokajanie interesów jednostkowych – ale rodziny jako całości, jako drużyny
Dla mnie rodzina to wartość największa, a dom to podstawa wychowania. Wiem, że wszystko co dam najlepszego dziecku w tych pierwszych latach to będzie fundament dla jego dalszego rozwoju. Małe dziecko niczego nie potrzebuje oprócz mamy, taty, domu, czułości, miłości, akceptacji, autorytetu i poczucia bezpieczeństwa…
Czyli jak widać trochę tego jest…
To mama jest dla dziecka pierwsza opiekunką , bezpieczna przystanią i to ona głównie zaspakaja jego potrzeby, kształtuje jego emocje. Potem stajemy się nauczycielkami w poznawaniu życia, nawiązywaniu kontaktów społecznych, a wiadomo jak dziecko ma uporządkowane emocje to łatwiej jest mu iść przez życie.
Bycie z dzieckiem pokazuje mi cały czas jak uważnie trzeba obserwować jego rozwój.
Potrafimy z mężem być niezłymi psychologami, znając dobrze swoje dziecko potrafimy go odczytywać jak dzieje się coś złego. Kiedyś była nieprzyjemna sytuacja w szkole z kolegą, zareagowaliśmy z mężem od razu. Bo wychowanie oznacza też bycie obecnym w danym momencie, przynajmniej przez jednego rodzica, bycie tu i teraz kiedy dzieje się coś złego w życiu dziecka. Potrafiliśmy z synem tak porozmawiać, że sami widzieliśmy jak ” rośnie” w fotelu, a następnego dnia znów poszedł mocny i z pewnością siebie do szkoły . Te rzeczy utwierdzają mnie w przekonaniu jak bardzo jesteśmy potrzebni i musimy być obecni w życiu dziecka nie tylko w pierwszych miesiącach jego życia.
Tak, nie chodzi o dosłowną liczbę godzin spędzonych z dzieckiem – tylko o rodzaj zaangażowania w jego sprawy. Dziecko musi czuć, że jest dla rodzica ważne. A jakie Ty lubisz chwilę najbardziej z synkiem?
Na każdym etapie były inne 🙂 Pamiętam jak był malutki, uwielbiałam nosić go na rękach opowiadając mu coś tam do uszka, śpiewać piosenki… Potem najmilej wspominam etap wszelkich prac plastycznych – malowanie farbami, wszelkie wycinanki, robienie ludków z kasztanów, robotów z kartonów – taki trochę mój powrót do pracy w przedszkolu hahaha! Obecnie syn wyrósł już z malowanek i wycinanek i kiedy wraca ze szkoły od razu rzuca tornister i jak mówi :” mamo idę pobiegać po wsi”:-)))) i wtedy nie wiadomo, u którego kolegi z sąsiedztwa można go znaleźć :-)))) przemieszczają się z prędkością światła :-)))) jeżdżą na rowerach, hulajnogach. Kiedy mąż jest w domu, dużo czasu spędza z synem. Zamykają się w garażu coś tam stukają, pukają, cięgle coś majsterkują. Lubimy też wspólne wycieczki rowerowe. Ale my jesteśmy takimi normalnymi rodzicami, wcale nie próbujemy być idealni. Pokazujemy, że mamy swoje słabości, że bywamy zmęczeni i syn musi wtedy z czymś zaczekać, a nie teraz, już natychmiast. I nie jest w ciągłym centrum uwagi. Bywa, że nic nie robimy, jest nuda i nie ma planu. I to też lubię 🙂 Czasami jesteśmy razem w domu, a każde w innym pokoju i każdy jest czymś zajęty! Nie ma spiny, zachowujemy luz i dystans. Najfajniejsze jest po prostu to, że dom jest nami wypełniony i wszyscy czujemy się w nim dobrze 🙂
Ela wiem, że Ty najbardziej lubisz wypoczywać na tarasie z widokiem na Wasz ogród – Twoje oczko w głowie…
O tak! Trafiłaś w mój czuły punkt bo o ogrodzie mogę rozprawiać godzinami :-)))) Wiesz, nigdy nie przypuszczałam, że ogrodnictwo stanie się moim hobby. Jedyne moje wcześniejsze doświadczenia, to te jeszcze z podstawówki, jak moja mama zaganiała mnie do pielenia chwastów z grządek marchewek i pietruszek. A tymczasem okazało się, że zajmowanie się swoim ogrodem począwszy od nasadzeń, nawożenie, przycinanie, to czysta przyjemność, satysfakcja – ale też ciężka czasochłonna i regularna praca. Bo pracy w ogrodzie jest przez cały sezon.
Bogactwo roślinnościRóżne odcienie zieleni i kwiaty
Ale też Wasz ogród przez cały sezon jest piękny, ponieważ specjalnie wybieraliście takie gatunki drzew i roślin, żeby był kolorowy cały rok
Tak. Pamiętam jak poznałam męża, dom był w budowie, i kiedy zaszło się na tył budynku jedynie co można było zobaczyć, to kawał ziemi z chaszczami do kolan…mimo wszystko zacierałam ręce, bo oczami wyobraźni widziałam jak ten kawałek ziemi można fajnie zagospodarować:-) I jedynie co wiedziałam od razu to, że ma być kolorowy i ma być w nim duuużo kwiatów. Nasz ogród ma charakter rekreacyjno-wypoczynkowy, ale można znaleźć też w nim trochę ziół, drzewa owocowe, są maliny , jeżyny,agrest i porzeczki. Jeżeli chodzi o ogrodnictwo to jesteśmy całkowitymi amatorami, uczymy się na własnych błędach.
Tak, to jest niewiarygodne, że robicie w ogrodzie wszystko sami od początku końca – bez pomocy projektantów krajobrazu, ogrodnika. Przecież Wasz ogród wygląda jak z katalogu
Dziękuje, ale jeśli chodzi o katalog, to kupiłam kiedyś zimą katalog z roślinami i bylinami i zaczęliśmy poznawać tajniki prowadzenia i zakładania ogrodu. Jak się okazuje, oprócz finansowych, tu nie ma ograniczeń. Wszystkie chwyty dozwolone:-))) cuda można stworzyć! No i szukasz w tych katalogach – tuja, a tam wybór dosłownie od koloru do wyboru. Odcienie od ciemnozielonego z odcieniem niebieskim, po zielony, jasnozielony do odcieni żółtego. Już samymi tujami można sprawić, że ogród nie będzie nudny. Tak samo było ze świerkami czy sosnami. Posadziliśmy też drzewa ozdobne, potem uderzyliśmy w krzewy, a tam berberysu żółte i czerwone, derenie różnokolorowe, przemieszaliśmy je z krzewami kwitnącymi sezonowo takimi jak krzewuszki, jaśminowce, kaliny. W ogrodzie nie mogło zabraknąć mojej ukochanej magnolii, czy lawendy. Kwitną róże, hortensje, wiosną konwalie, i wiele innych roślin. Pięknie ogród zdobią żórawki. Nawet jak nic nie kwitnie, to w pochmurny dzień ogród jest jasny, rozświetlony i różnorodny.
Cudo po prostu!
Mąż natomiast chciał, żeby w ogrodzie była wisteria i fontanna (powstała mini wersja ale jest akcent z wodą:-))). Mąż sam założył trawnik i nawodnienie do całego ogrodu, wybrukował miejsce pod palenisko, a z bratem zbudowali zadaszenie nad tarasem. Ogród i taras zrobiony od A do Z przez nas samych:-). Umówmy się, to nie jest najpiękniejszy ogród na ziemi 🙂 pewnie wiele w nim błędów i nie ma w nim jakiejś rewolucji. Wiele w nim miejsc nad którymi trzeba by było popracować, coś tam zmienić, ciągle coś przesadzamy… ale jest nasz i kochamy go 🙂
Ela zadaszenie nad tarasem robi wrażenie, pamiętam Twoje zdjęcia w bieli kiedy przygotowywałaś jakąś elegancką uroczystość na tarasie, do dzisiaj mam to przed oczami, bajka 🙂
Tak, to była wyjątkowa okazja w naszej rodzinie, dlatego wszystko przygotowałam w eleganckim stylu. Ale normalnie urządzamy raczej grillowe spotkania, bez takiej pompy hahaha! No i w życiu nigdy w moim ogrodzie nie chodzę w butach na obcasach na co dzień hahaha!
Taras w wersji eleganckiej
To dobrze, bo już się załamałam hahaha!
Najbardziej lubię spotkania rodzinne i z przyjaciółmi. Kiedy moja siostra albo brat z rodzinami przyjeżdżają, to nasze dzieciaki szaleją do nocy a my biesiadujemy przy grillu. Jest swobodnie i na luzie, taki dom i ogród lubię najbardziej jeśli chodzi o uroczystości. Lubię gotować, patrzeć jak wszyscy wcinają moje smakołyki – nic mi do szczęścia wtedy nie brakuje. Czuje, że stworzyłam coś wartościowego w życiu. Piękny ogród to jedno – ale jest on przede wszystkim miejscem spotkań i wielu wydarzeń.
Grill, grill, grill!
Ela, samo założenie ogrodu to jednak nie wszystko, najważniejsze jest jego utrzymanie w dobrej kondycji, aby rośliny były zdrowe i ładne. Wy robicie to własnymi rękami podczas gdy Wasz ogród wygląda jakby 5 pomocników codziennie pielęgnowało wszystko. Gdybym Cie nie znała i nie wiedziała jaką jesteś Zosią-Samosią to nie uwierzyłabym.
Patrząc na ten ogród można mieć takie wrażenie ale on nie powstał od razu, zakładaliśmy go powoli, etapami. Chcieliśmy aby był na tyle przemyślany, żeby po jednym sezonie już nic nie zmieniać, nie przekopywać, bo właśnie na to nie ma czasu i dobrać takie roślinki żeby nie były ani wymagające czy nie wiadomo jak czasochłonne. Wiesz, jak już się coś ma to się o to dba. Nie jest sztuką kupić co sezon nowy kwiat, tylko satysfakcja jest większa z faktu, że wszystkie rośliny, które mamy, są i przetrwały od 10 lat . Kiedy trzeba coś okryć na zimę to okrywam, coś podlać, podlewam. Dla kochających ogrody to musi być przyjemność, a nie obowiązek . My również przeliczyliśmy się trochę, sami nie wiedzieliśmy, że to tyle pracy i czasu pochłania. Na początek wszystko przycinałam sekatorem, a dziś już wjeżdża ciężki sprzęt, i bez męża pomocy nie daje rady. Roślinka kiedyś metrowa dziś ma 6-7 metrów wysokości. Sami nie dowierzamy, że każdą przywieźliśmy w naszym samochodzie. Zaczęliśmy od szczelnego obsadzania się od każdej strony płotu, tam wsadzaliśmy wszystkie wysokie drzewa te największe – tuje, sosny świerki itp. Chcieliśmy aby już to rosło i jak najszybciej zarosło by poczuć komfort i intymność . Taki rodzaj enklawy. Należy pamiętać by zachować optymalne odstępy pomiędzy sadzeniem roślin.Bogactwo nasadzeń to błąd, który i nam się przytrafił . Roślinki cały czas rosną i potem niepotrzebnie trzeba wykopywać . Sadziliśmy kaskadowo, fajnie jak widać piętra. Czasem warto zaobserwować rośliny, które rosną w parkach, te na pewno nie są wymagające i te gatunki z pewnością są odporne na mróz ( tam nikt ich nie owija). Wsadzając warto sprawdzić okres kwitnienia i tak je zestawić by rabata była dekoracją od wczesnej wiosny do późnej jesieni.
A którą czynność pielęgnacyjną w ogrodzie lubisz robić najbardziej?
Wiesz, nie potrafię wartościować tych czynności, czy się coś lubi mniej czy więcej żadnego zabiegu ominąć nie można 🙂 ale gdybym miała wybrać jedną – to przycinanie. Robię to, a przycinam niekiedy już bardzo duże korony, bardzo subtelnie. Niczym stylista fryzur, coś przycięte ale nie traci na formie i wyglądzie 🙂
To jak Edward Nożycoręki – wpadasz w szaleństwo przycinania hahaha!
O tak, coś w tym stylu – wchodzę w trans :-))))) Ale rośliny dobrze prowadzone bardzo chętnie „współpracują”:-)))) im więcej je muskasz, chodzisz koło nich tym piękniejsze. Tą pielęgnacje po prostu widać, ale o jego formę dobrze jest już zadbać wczesną wiosną. Tu należy zrobić kilka niezbędnych chwytów by cieszyć oko w sezonie. Przycinanie, usuwanie starych, suchych koron, oczyścić byliny z zaschłych liści czy kwiatostanów, odpowiednie nawożenie, wertykulacja trawy… dużo pracy, ale jak bez każdej nie ma kołaczy. Do naszego ogrodu zapraszamy ptaki i owady. Wsadzam takie kwiaty by pojawiły się motyle czy pszczółki. Zakładamy budki lęgowe, domki dla owadów. Myśląc o ptakach właśnie posadziliśmy berberysy, ogniki, rajskie jabłuszka. Ptaki znajdują u nas schronienie, pokarm, zakładają gniazda, a w małym źródełku gaszą pragnienie. Nierzadko można tez zaobserwować jak się w nim kąpią.
Ogród to królestwo motyli
Wasz ogród jest naprawdę przepiękny. Ale nie to decyduje o jego wyjątkowości. Można znaleźć piękne ogrody z idealnie przystrzyżoną trawą – ale ogrodów, w których dzieci szaleją do woli wcale tak dużo nie ma. Częściej ogród się podziwia, jak widok z okna. A u Was ogród żyje! Przecież niekiedy organizujecie mecze piłkarskie dla dzieci i nie przeszkadza Wam to, że trawa będzie zniszczona. Właśnie to świadczy Ela jak niesamowitą mamą jesteś – tyle pracy wkładasz w ogród – a nie wahasz się zaprosić klasę syna na mecz!
Wiesz, to tak jak dom jest miejscem, w którym odbywają się wszelkie uroczystości, święta Bożego Narodzenia, Wielkanocne – tak ogród też żyje! Na pewno nie pełni jedynie funkcji ozdobnej.
Tak! Też to zauważyłam, że dzieci niby biegają po ogródkach ale najlepiej jakby fruwały nad ziemią :-)))))) wiadomo każdy chce mieć ładnie ale bez przesady:-)
Jeszcze można zrozumieć tych, którzy tak robią jak mają niedaleko plac zabaw czy Orlika, ale jak nie, tak jak my, to musiały w nim pojawić się te wszystkie piaskownice, trampoliny, zjeżdżalnie itp, po to by dzieciaki miały trochę radochy 🙂 Syn raz pozazdrościł koledze, że ma za płotem Orlika, podpytał więc tatę czy on nie może mieć swojego boiska do gry w piłkę na ogrodzie. Tata po chwili uciekł do garażu i wyniósł z niego starą farbę do malowania i rozrysował takie boisko, że mnie zamurowało!
Prawdziwe boisko na ogrodzie
Tak, pamiętam tą historię, to było ekstra!
Odkąd pogoda sprzyja przenosimy całe życie na taras i ogród. Dzieciaki biegają po trawie, organizujemy przyjęcia dla nas i wszelkie kinder bale dla dzieci. Ulubione są oczywiście te tematyczne. W pamięci utkwiły mi urodzinki piłkarskie. Dzieciaki nic nie wiedziały, a my zaprosiliśmy ulubionego pana trenera,który prowadził w ich przedszkolu treningi właśnie z piłki . Niespodzianka była hitem. Był prawdziwy trening , rozegrali mecz, a emocje niczym na mundialu:-)))) dzieciaki wcześniej umawiają się kto jest kim i krzyczą do siebie – Ronaldo! Messi, Lewandowski! :-))))
Mini MundialPoważny trening…
To po prostu chyba wymarzone dzieciństwo dla każdego chłopaka – idę do Taty, żeby stworzył boisko i sprowadził trenera. Ela ale powiedz szczerze – trawa była do wymiany co?
Chyba tak to już jest, taka chłopakowa natura, że uwielbiają grać w nogę. Mój syn może i nie jest jakimś zapalonym piłkarzem do tego stopnia by uczęszczać do jakiegoś klubu gry w piłkę ale to podwórkowe granie uwielbia!!! U nas grają wszyscy! Dorośli z dziećmi, chłopaki i dziewczyny :-))))
Powiem szczerze , ze trawa po całym sezonie letnim po tych wszystkich aktywnościach fizycznych, a gry w piłkę przede wszystkim, nie jest najlepsza, a czasem i jakaś roślina ucierpi. Ale sezon na piłkę to w sumie kilka miesięcy w roku, wiec da się jakoś przeżyć hahaha!!!
Poza tym, kto po czasie pamięta zniszczony trawnik – liczy się dobra zabawa, fajne wspomnienia z dzieciństwa. Do końca życia będą pamiętać jakie było udane i urozmaicone, a rodzice aktywnie w nim uczestniczyli:-)
Letnie szaleństwa dzieciaków na ogrodzie…
Tak, tylko to się liczy – no i kto wygrał mecz hahaha! Masz pewnie kibiców piłkarskich w domu co?
Oczywiście 🙂 Syn i mąż to wierni kibice ale ja też kocham piłkę… oczywiście nie mogło nas zabraknąć na meczu Polska- Chile w Poznaniu! Syn był tak zachwycony atmosferą, że stwierdził, że to było najlepsze wydarzenie w jego życiu!!! O mały włos, znaleźlibyśmy się na Narodowym, ale plany pokrzyżował wyjazd męża 😉 Kiedy byliśmy parę lat temu w Barcelonie niewątpliwym przeżyciem był dla męża mecz FC Barcelony na stadionie Camp Nou. Wtedy synek był młodszy i mąż poszedł na mecz z kolegą. Dzisiaj, kiedy syn już zna wszystkich topowych piłkarzy, to żałuje że wtedy tata widział Messiego a on nie 😉
Poznań, mecz Polska-Chile
Na pewno jeszcze będzie niejedna okazja do odwiedzenia Barcelony. Ela, Wy też trochę podróżujecie. Mąż dużo wyjeżdża ale czasami zabieracie się z nim i wtedy rodzina jest razem – ale też organizujecie ciekawe wypady, żeby synkowi pokazać świat.
Tak, staramy się. Póki jestem w domu – chcemy synowi pokazać jak najwięcej. Nie wykluczam powrotu do zawodowego życia kiedy syn będzie nieco starszy. Dlatego teraz kiedy nie jestem zależna od nikogo w sensie zawodowym – możemy bez problemu dopasować się do grafiku męża i wyjechać na spontaniczne wakacje albo zabrać się z nim w jedną z podróży służbowych. Kiedy mąż zmieniał pracę miałam mieszane uczucia, głównie z powodu jego nieobecności, wolałam wtedy, żeby miał pracę na miejscu. Jednak postanowiliśmy zrobić z tego atut – nasz syn ma szanse podróżować w wiele miejsc i ja również.
Emiraty Arabskie – Dubaj nocą
Tak, z każdej sytuacji trzeba wydobyć to co najlepsze
Dokładnie… ale z nas to taka śmieszna kombinacja. Mąż dużo wyjeżdża, przy okazji też zwiedza bardzo ładne, ciekawe miejsca, zatem kiedy wraca to najlepiej mu z nami w naszym domu i jak twierdzi wiele ogródków widział ale nasz najładniejszy i w nim najlepiej odpoczywa:-)) Ja natomiast, główny house manager, pracujący na co dzień w domu i w tym pięknym ogródku 🙂 marze aby choć na chwile zmienić otoczenie. Udało nam się jednak dojść do konsensusu w tej kwestii i od czasu do czasu udaje nam się razem uciec w jakieś niezwykłe , czasem egzotyczne miejsce. Lubię ten czas, kiedy delektujemy się sobą przez 24 godziny na dobę, a problemy dnia codziennego schodzą na dalszy plan .
Jeżdżąc za mężem do pracy mogę kilka razy w roku być w Krakowie czy Warszawie. Zabieramy wszystkie książki i zeszyty szkolne syna i na bieżąco uczymy się i uzupełniamy zaległości .
Podróże to w ogóle nieodłączny element naszego życia.
Na Kubie ze znajomymi – kolorowa HawanaKuba!
Szczególnie te Wasze podróże do Warszawy lubię… 🙂 🙂 🙂
Tak tak, ja zawsze sprawdzam kalendarz męża – kiedy Warszawa na horyzoncie :-))) Ale wiesz co jest najśmieszniejsze – że bez względu na to gdzie jesteśmy, to pod koniec każdego pobytu myślimy już – co tam w naszym ogrodzie się dzieje. I choćbyśmy wracali z Karaibów, to kiedy siadamy na tarasie naszego domu, to razem mówimy „U nas najpiękniej” hahaha! Cieszę się najbardziej z tego, że lubimy wracać do naszego gniazda. Potrafimy podziwiać piękno całego świata – ale prawdziwe szczęście czuć tylko tu. I ta świadomość, jak mówiłaś, że własnymi rękami o to dbamy – nadaje jeszcze większej wartości temu miejscu.
Ela, czy nadal uważasz, że jesteś zwyczajną mamą???
Tak, nadal tak uważam. Bo w powszechnej opinii życie domem i ogrodem wydaje się zwyczajne – ale to mój świat, mojej rodziny, czyli jest niezwykły. W tej zwyczajności znalazłam największe szczęście. Kiedyś moje życie było pełne zwrotów akcji – a szczęśliwa nie byłam. Dlatego zostańmy przy tej zwyczajności 🙂 🙂 🙂
Ela, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci dalszej radości z życia rodzinnego w Twoim ogrodzie 🙂
Dziękuje 🙂
W domu najlepiejwieczorem taras i ogród nabiera jeszcze innego klimatu
Z tego artykułu bije tyle ciepła, kolorów i zapachów lata, że najchętn umówiłabym się z bohaterką na herbatkę (może miętową), na jej cudnym tarasie z widokiem na ten bajeczny ogród. Jest kilmat!
Dziękuję bardzo:-)
Zwyczajna a zarazem niezwyczajna mama, żona, strażniczka ogniska domowego, miłośniczka zieleni. Miłość i troska o bliskich, obcowanie z przyrodą są obecne praktycznie w każdej wypowiedzi p. Eli. Niejedna osoba chciałaby mieć taki piękny ogród tonący w kwiatach, krzewach i drzewach, a dziecko takich rodziców, którzy są w stanie poświecić swój starannie wypielęgnowany trawnik na boisko do piłki nożnej. Piękno i klimat ogrodu zapiera dech w piersiach bo przywołuje na myśl zdjęcia z katalogów biur podróży, taka perełka wśród ogrodów!
Bardzo dziękuję:-)
Piękny ogród, piękne życie 🙂 Ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Widać że każdy w rodzinie dokłada swoją cegiełkę, żeby był taki piękny efekt. Ela – pięknie i bardzo ciekawie napisane! Gratuluję tak udanej Rodzinki i wspaniałego domu i ogrodu!
Dziękuję za ciepłe słowa:-)
Moja kochana siostra – spełniona piękna i mądra kobieta . Wspaniała żona i matka . Jej ogród to nasza oaza ciszy i spokoju …
Dziekuje i cieszę się bardzo 🙂
OMG!!!! Dlaczego ja tego wywiadu nie widziałam wcześniej???? Matko jedyna jaki ogród! Czapki z głów! Jestem pod ogromnym wrażeniem i ogródu i głownej bohaterki 🙂 Zakochałam się na amen w tych zdjęciach! Ja też tak chcęęęęęęęęęę! 🙂 Miejsce jak z powieści! Nic tylko siaść i książki pisać! Tak pisać! Bo w takim miejscu wena na pewno przyjdzie!!! Raj na ziemi! Gratuluję i jestem fakną! 🙂
widać jak jestem pod wrażeniem tego wszystkiego bo w komentarzu powyżej pełno literówek i niedociągnięć 😛 Sorki ale to wszystko z ekscytacji 🙂
OMG! Dlaczego nie widziałam tego komentarza wcześniej!!!:-)))
Bardzo dziękuję za tak miły komentarz, bo to tylko dodaje skrzydeł do działania i aż chce się więcej i mocniej 🙂
Pozdrawiam 🙂