Pati – trzy oblicza macierzyństwa, jedna pasja

 

W cyklu Inspirujące Mamy zaprosiłam do rozmowy kolejną niezwykłą mamę – Pati. Jej historia może być inspiracją dla wielu mam.

Pati doświadczyła trzech oblicz macierzyństwa: począwszy od wczesnego, nieplanowanego, poprzez macierzyństwo w okresie stabilizacji – skończywszy na macierzyństwie w okresie dojrzalszym, jako niespodzianka od losu. Bycie mamą w tak różnych okresach życia jest fascynującą przygodą, tym bardziej, że dzieli się je z tym samym mężczyzną.   

Jak jej się udaje być zaangażowaną mamą, nie rezygnować ze swoich pasji i zarażać nimi rodzinę – mając dzieci w tak różnym wieku? Dlaczego całą rodziną czytają książki pewnej autorki, jakie miasto uważa za swoje miejsce na ziemi? Pytać można bez końca – nie traćmy zatem czasu na słowa wstępu, tylko przejdźmy do rozmowy.

Pati, jesteś gotowa?

Tak, nie mogę się już doczekać 🙂

Zajrzyjmy zatem do początków Twojej macierzyńskiej drogi. Jesteś na pierwszych latach studiów, beztroskie życie, chłopak, życie tu i teraz. I nagle dowiadujesz się, że jesteś w ciąży. Twoja pierwsza myśl:

Moja pierwsza myśl: o jej mama miała rację – to nie grypa żołądkowa. A potem, takie słowa mojej dzielnej mamy: „dziecko tu się nie ma co zastanawiać, tylko zakasać rękawy, studiować i cieszyć się nowym życiem. Wiesz, wróciłam po wizycie u lekarza do domu i autentycznie uklęknęłam i podziękowałam Bogu, że mogę być matką. Poza tym ojcem dziecka była miłość mojego życia, ale nie ukrywam, że i lekki wstrząs był. I różnie bywało… Chociaż to dla mnie był wielki dar, szczęście i …nowe doświadczenie.

Tak, dzieci to dar.  Ale przede wszystkim brawa dla Twojej Mamy, że podeszła do tego z takim spokojem. Dla niej przecież to też było zaskoczenie – a okazała Ci wsparcie od razu, bez zbędnych emocji czy awantur w stylu „co teraz będzie”. Pati, a jak radziliście sobie po narodzinach synka? Jak udało Ci się pogodzić bycie mamą ze studiami?

Postanowiłam udowodnić całemu światu i sobie, że dam radę. Po prawdzie czułam też, że nieco zawiodłam, choć nikt nigdy nie dał mi tego do zrozumienia, więc pewnie tak sama przed sobą nie najlepiej się czułam i wzięłam się w karby, to był mój najlepszy czas w karierze studentki, wszystko zaliczone na czas, bo wcześniej zdarzały mi się małe wpadki, łącznie z egzaminem komisyjnym na pierwszym roku. Sama już teraz nie wiem na ile było to zmobilizowanie się z całych sił, a na ile nowa, niewyobrażalna wydajność organizmu, ja wówczas przeżyłam mistyczne oświecenie ile jestem w stanie się nauczyć i przyswoić sobie wiedzy, śmiałam się, że tak chyba działa amfetamina

Dostałaś supermocy

Zdecydowanie! Poza tym, masę życzliwości ze wszystkich stron na uczelni, i znowu mama – cierpliwa, mądra i zawsze ze mną. Ponadto moja nowa rodzina, dla której to też była nowa sytuacja. Nastąpiła pełna mobilizacja ze wszystkich stron, stworzyć nam takie warunki, tak nas wspierać, żebyśmy skończyli studia, będąc razem. To była piękna przygoda z Marcelem w roli głównej, który „zrobił” nam cudowną rodzinę.

Moje dzieci, od lewej: Mieszko, Matylda, Marcel – Wigilia 2017

Mobilizacja niesamowita, bo w przeciągu kilku pierwszych lat życia Marcela pobraliście się, skończyliście studia, zaczęliście pracę i uwiliście ciepłe gniazdo. Pati, wtedy już świadomie podjęliście decyzje o drugim dziecku. Jak oceniasz emocje związane z tą drugą ciążą?

Moja siostra mawia, że dziecko samo wybiera najlepszy czas, w którym chce przyjść na świat. Mając 30 lat czułam, że to jest ten czas i tak oto Matylda zaszczyciła nas swoją osobą. Piękne doświadczenie czekania na nią w towarzystwie Marcela, który bardzo ekscytował się tą zmianą w naszym życiu. Był jedynym domownikiem, który z ogromnym zainteresowaniem oglądał filmiki z usg.

Tak, przeważnie te filmiki interesują tylko najbliższych hahaha!

Tak, tak hahaha!! Ale faktycznie przez ten czas, to właściwie on najbardziej celebrował ze mną kolejną ciążę, pozwalałam mu się rozpieszczać herbatkami i wymyślnymi kanapkami. Sama mogłam się cieszyć domowym życiem, byciem mamą na pełen etat. Byłam wreszcie w domu 24h. Mała Matylda już wtedy była z nim bardzo zżyta, zdarzało się, że spała całe dnie pod moim sercem, a ja nie czując ruchów byłam pełna niepokoju ale wystarczało, że w pobliżu pojawił się Marcel prosiłam wtedy „Synku, mów do niej, obudź ją ” i faktycznie głosik Marcela sprawiał,że zaczynały się dzikie harce

Matylda

Teraz mogłaś być mamą 24h, bo nie miałaś na głowie studiów ani szukania swojej zawodowej drogi – Matylda pojawiła się na świecie w okresie Waszej stabilizacji. Czy kiedy się urodziła, myślałaś że na tym koniec jeśli chodzi o dzieci, czy zostawiałaś sobie otwartą furtkę? Ja po dwójce czułam, że to jeszcze nie koniec

Dla mnie dwójka to i tak było dokonanie ponad miarę. Wychowywałam się jako jedynaczka i to był dla mnie model rodziny (siostrę poznałam dopiero w dorosłym życiu). I tak w moim mniemaniu przekroczyłam pewną barierę i rozpierała mnie duma. W owym czasie miałam poczucie spełnionej misji i nawet się nad tym nie zastanawiałam. Dopiero bliżej 40stych urodzin zaczęłam myśleć, że jak to? już koniec? Nie mam już więcej doświadczyć tego cudu, tych porannych śmiechów i zabaw w łóżku, tego kwilenia i tulenia? Jakoś mi strasznie było żal, że ten czas tak szybko biegnie, więc teraz albo nigdy, ale jak to w naszym rodzinnym życiu bywa, planować nie potrafimy, pełen spontan i znowu …zaskoczenie, ojej – jestem w ciąży, no jak to się stało 🤣

Tak, tym zaskoczyliście wszystkich totalnie, bo Marcel miał 18 lat, Matylda 10 – większość par około 40tki w takiej sytuacji cieszy się już odzyskaną wolnością, wyjściem z pieluch i realizowaniem wreszcie swoich pasji. A Wy postanowiliście znowu zrewolucjonizować swoje życie Jak oceniasz to dojrzałe macierzyństwo w porównaniu z wcześniejszymi?

To jest jedna, wielka radość. Delektowanie się każdą chwilą, mając świadomość jak czas szybko biegnie, patrząc jednocześnie na starszego syna, uświadamiam sobie, że to tylko chwila – rozkoszna chwila. Ledwo zaczął raczkować i było z tym tyle śmiechu, a już biega i włazi na drabiny. Mieszko to nasza rodzinna maskotka, obawiam się, że możemy go trochę rozpieścić

 z Mieszkiem, 2018

Oj tam oj tam, na pewno nie będzie narzekał.  Pati, a jak udaje Ci się pogodzić trzy różne światy swoich dzieci? Jak to jest z jednej strony biec na koncert Marcela, który gra na basie w zespole The Junkies, z drugiej zawozić jedenastoletnią Matyldę na zajęcia hip-hop i to wszystko z małym Mieszkiem „wiszącym” na piersi?

Cały wachlarz wrażeń, nie można się nudzić ale wszystko da się pogodzić i znów działa tu pełna kooperatywa rodzinna, a od kiedy najstarszy Marcel ma prawo jazdy to już w ogóle luksusik. Te wszystkie światy się przenikają i uzupełniają. Ostatnio nawet nie musieliśmy biec na koncert Marcela, bo The Junkies wystąpili u nas w domu 🙂 Na co dzień Marcel ćwiczy na basie, a Mieszko uwielbia się temu przysłuchiwać, do tego dołącza się mój mąż z kolejną gitarą i robi się mała orkiestra. Wiesz, kiedy wróciłam ze szpitala z tym małym zawiniątkiem i zasiedliśmy wszyscy na kanapie moje dzieci orzekły, że teraz jest pełnia, jakby wcześniej brakowało jeszcze jednego elementu.

Koncert The Junkies w naszym domu

Miałam tak samo, wróciłam z najmłodszą córką ze szpitala i poczułam, że moja rodzina dopiero teraz jest kompletna. Pati, ale oprócz grania na gitarze taty i syna, macie też inne pasje, które Was łączą. Pomimo że dzieci są totalnie w różnym wieku i mają swoje życie – potraficie dzielić te same zainteresowania

Nie ma w tym żadnego wysiłku, bo każdego z nas interesuje to co robi drugie, trzecie, czwarte i teraz jeszcze piąte z nas. Chłopaki cudnie grają, mój mąż flamenco, Marcel przenosi nas w świat cudnych, wrażliwych ludzi z zupełnie inną muzyką. Matylda tańczy, a tata jeździ za nią w trasy, motocyklem i dzięki temu jest zawsze pretekst, żeby się gdzie „rypnąć”. A na koniec wchodzę ja, „cała w bieli”hahaha z opowieściami i oprowadzankami po muzeach, dzielnicach, miastach

Tak, pamiętam Mieszka raczkującego w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

Zdarza mu się raczkować po katedrach, wykopaliskach archeologicznych i imprezach wczesnośredniowiecznych, ale nie stroni też od festiwali podróżniczych (razem z Marcelem) i sal koncertowych albo wykładowych, choć ostatnio miał za dużo do powiedzenia na prelekcji o biżuterii Słowian i musieliśmy opuścić aule…

 Pati,  Wy w ogóle lubicie okres średniowiecza w historii. Zaczytujecie się w książkach Elżbiety Cherezińskiej, Marcel i Matylka też czytają – a Mieszko nosi imię nieprzypadkowe…

Zaczytujemy się jak szaleni. Zresztą jeden z pokoi w naszym domu nazywa się po prostu biblioteką, gdzie na samym środku kolekcji jak na ołtarzu stoją wszystkie pozycje Elżbiety Cherezińskiej, którą wszyscy w domu kochamy i zarażamy gdzie się da i kogo się da. Ja to już w ogóle jestem maniaczką i uważam, że powinna mieć nadany status dobra narodowego. A moją „wygraną w totka ” jest znajomość z nią

To naprawdę niesamowita historia, bo na początku byłaś po prostu wielbicielką jej twórczości, a potem poznałyście się i zaprzyjaźniłyście

A z tej tej miłości do literatury Elżbiety zaczęłam z kolei jeździć na imprezy historyczne. Festiwal Słowian i Wikingów na Wolinie jest czymś niebywałym na skalę europejską, mój mąż dzielnie mi towarzyszył, teraz jeżdżę z Matyldą i Mieszkiem. Właśnie jesteśmy na etapie szycia nowych sukienek średniowiecznych, tak żeby pięknie zaprezentować się w nowym sezonie rekonstrukcyjnym. Ile z tych naszych wycieczek wyszło nowych przyjaźni, znajomości, a nawet miłości, ale to już osobna historia. 

…a Mieszko to oczywiście inspiracja książkowa , był to jedyny słuszny wybór imienia po domowym plebiscycie, wygrał z Bolesławem …Chrobrym

Bolesław wybacz…hahaha

Ale to nie jedyna nasza pasja domowa, kiedyś usłyszałam taki tekst, że rodzice powinni przynosić do domu podniety intelektualne, rozniecać w dzieciach ciekawość świata. I to robimy i mam nadzieje, że wychodzi nam to tak przy okazji. Mąż swojego czasu tak zachwycił się biografią Michała Anioła, że zorganizował nam wakacje jego śladami po pięknej Toskanii…

 Toskania 2014Kawa z panoramą Florencji 2014

…i dopracował wszystko w najdrobniejszym szczególe

Dokładnie tak. Potem był van Gogh Irvinga Stone, więc trzeba było ruszyć do Amsterdamu… Ja jestem skromniejsza – skupiam się na Poznaniu. Wycieczki do Muzeum Narodowego to moja kolejna pasja, po prostu nie mogę nasycić się tymi wszystkimi dziełami sztuki, im więcej poznajesz tym zdajesz sobie sprawę z tego, że tak mało wiesz i to jest jak studnia bez dna, uczę się, uczę i ciągle wiem, że ten ocean niewiedzy powiększa się zamiast kurczyć . Dotykam rarytasów kolekcjonerskich, mam je na wyciągnięcie ręki w moim Muzeum Narodowym. Zafascynowana jestem na przykład obrazem Gra w szachy Sofonisby Anguisolli, XVI wiecznej malarki, której prace były mylone z dziełami Leonarda da Vinci czy Tycjana – a której protektorem był sam Michał Anioł. Kiedy pomyślę, że jej najbardziej znany na świecie obraz wisi w Muzeum Narodowym w Poznaniu to aż mam gęsią skórkę. Portret trzech sióstr grających w szachy jest tak piękny i symboliczny, że mogłabym spędzić przed nim cały dzień. Więc cały czas studiuje na własną rękę i czasem czuję się jak odkrywca nowych „lądów”, widzę że ten głód przychodzi mi z wiekiem.. zaczęłam nawet wycieczki oprowadzać po Muzeum Narodowym. Ale jest też cudowny Ostrów Tumski tu gdzie Polska się zaczęła, bo wiesz ja jestem lokalną patriotką i Poznań to dla mnie centrum polskiego wszechświata

Uwierz mi, że gdybym została w Poznaniu to pisałabym bloga o tym mieście, wtedy byłabym Poznań Mum. Uwielbiam ludzi, którzy kochają i doceniają miejsce w którym żyją. Wtedy paradoksalnie jesteśmy otwarci na inne miejsca i potrafimy je oceniać obiektywnie.

Nie muszę szukać daleko, tyle mam wokół siebie fascynujących historii, miejsc i ludzi. Czy wiesz, że na poznańskiej Śródce był pierwszy chrześcijański cmentarz na ziemiach polskich , Mieszko I zlecił jego powstanie, oczywiście Ostrów Tumski z pallatium Dobrawy jest niesamowity, ale to właśnie na Śródce toczyło się to zwykłe, codzienne życie naszych przodków. W zeszłe wakacje z Mieszkiem spędziliśmy tam masę czasu, właziliśmy do wykopu archeologicznego (Miechu ma fory jako imiennik ojca założyciela dynastii Piastów:)

No jasna sprawa 🙂

i chłonęliśmy te wszystkie niesamowite opowieści, o tym co działo się w Poznaniu w X wieku, o tym jak wyglądali mieszkańcy grodu, jak się ubierali, jak byli chowani, na jakie choroby cierpieli. W weekendy chodzimy na wycieczki po mieście z przewodnikami, mamy masę takich akcji dla mieszkańców i za każdym razem wracamy z nich jeszcze bardziej zachwyceni tym naszym przytulnym Poznaniem, który z roku na rok, mam wrażenie robi się coraz piękniejszy. Ludzie wrócili nad Wartę i tym samym przywrócili ją Poznaniowi, i to wszystko stało się tak naturalnie, kiedyś zapuszczone i zapomniane nadbrzeże znowu tętni życiem, czasami jak na Ibizie głośno z masą młodych ludzi, szczególnie przy piątku, albo rodzinnie i grillowo w soboty, od niedawna mamy fantastyczną trasę rowerową wzdłuż rzeki, jestem fanką tego miejsca

 Poznań nad Wartą

Widziałam Wasze ostatnie foty znad Warty, kiedy całą piątką pojechaliście rowerami. Pati, to naprawdę niesamowite, że lubicie spędzać rodzinnie czas, i szczególnie starsze dzieci, chociaż nie muszą – po prostu lubią z Wami być. A swoją drogą, powinnaś być przewodnikiem po Poznaniu – z taką miłością opowiadasz o tym mieście 🙂

Troszkę już jestem, eksperymentuje na rodzinie i przyjaciołach i sprawia mi to wielką frajdę, przygotowywanie się, zbieranie informacji i odkrywanie miejskich sensacyjek już na tym etapie jest bezcenne. A dzieciaki włączam to mimochodem, a potem sama jestem pod wrażeniem, ile oni zapamiętują z tych moich monologów. I niezmiennie mnie cieszy kiedy chcą być z nami, mam nadzieję, że tak samo jak oni dla nas tak i my dla nich jesteśmy fascynującym towarzystwem. Świetni z nich ludzie i liczę, że myślą o nas podobnie

 Poznań i słynny mural na Śródce

Pati jak patrzę na Twoje życie, to naprawdę jesteś przykładem na to, że mimo niezaplanowanego macierzyńskiego startu – można stworzyć udaną rodzinę, szczęśliwe małżeństwo. A przecież nie miałaś skąd czerpać wzorców, ponieważ Twoi rodzice sie rozwiedli. Zawsze w tym miejscu myślę o Twojej Mamie, jak ona Cię wychowała, sama bez niczyjej pomocy i jakie wartości Tobie wpoiła. Niesamowita kobieta

Ja też jak na nią patrzę jestem pod wrażeniem i mam taką refleksję, pytanie czy ja sama podołałabym takiemu samotnemu macierzyństwu? Często o tym rozmawiamy i ona mówi mi wtedy, że siłę dawała jej niebotyczna miłość do mnie i w obliczu tej miłości dostawała skrzydeł. Zawsze mi powtarzała, iż macierzyństwo ze wszystkimi trudami było jej najpiękniejszym doświadczeniem. Dostałam tyle miłości i zapewnień o wyjątkowości, i miałam przykład kobiety, która zawsze dała radę ze wszystkim i nic nie było jej straszne. Moja mama to moja bohaterka. Wiesz, kiedy byłam dzieckiem i nawiedzały mnie jakieś strachy, walczyłam z nimi wyobrażają sobie mamę, bo ona była dla mnie niezwyciężona. To taka prywata na koniec: Mamusiu, wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Matki 🙂

Moja Mama z Mieszkiem

Pati, bardzo dziękuję za rozmowę, rodzinę masz cudowną i Ty jesteś niesamowita, to była przyjemność tworzyć ten wywiad 🙂 A z okazji zbliżającego się Dnia Matki wszystkim Mamom obecnym i przyszłym składamy najlepsze życzenia 🙂

 

You may also like...

8 komentarzy

  1. Honorata pisze:

    Poruszająca piękna historia zarazem dziewczyny, kobiety, matki, żony. Macierzyństwo w każdym wieku niesie ze sobą wyzwania, radości czasem i smutki, ale ogromna miłość i wytrwałość przyniosła fantastyczne rezultaty. Pomimo różnicy wieku rodzeństwo i rodzice świetnie dogadują się, realizują swoje pasje i wspierają się. Ogromne gratulacje dla pani Patrycji za jej wytrwałość i dla jej mamy za nieocenione wsparcie. Wszystkiego najlepszego dla mam

  2. Gosia pisze:

    Wooow! Piękna kobieta „cała w bieli” 😉 Mądra i fascynująca, a do cudowna matka no i jeszcze Poznanianka z ogromem miłości do swojego miasta! Wywiad bomba! Czyta się jednych tchem 🙂 Choć już wcześniej miałam wrażenie, że Was trochę znam dzięki opowiadaniom Agaty to teraz pierwsze co mi się nasunęło na myśl – to chcę zwiedzić Poznań z taką Panią przewodnik! 🙂 Miłość Patrycji do Poznania przypomina mi moją do Włoch i po tym wywiadzie trochę mam kaca moranlego, że nie kocham tak swojego miasta 😉 Zdjęcia w wywiadzie pokazują miłość rodzinną i ciepły klimat jaki tworzycie! W dzisiejszym zabieganym świecie to szczęśliwa i pełna rodzina to największe bogactwo jakie mamy! Czytając ten wywiad robi się ciepło bardzo na serduchu, że nadal można spotkać na swojej drodze ludzi z wielkimi wartościami! Pozdrawiam serdecznie! PS. Patrycja – Agata – brawo Wy! 🙂

  3. Liszka Mojmira pisze:

    Kocham Cię Patulku i całą Twoją Rodzinę! Brawo Agata!

  4. Iza pisze:

    Pięknie czytać takie wywiady, automatycznie zarażam się entuzjazmem i radością! Ciekawie ujęte od strony bycia mamą trójki dzieci na różnych etapach życia. Opis nie tyle mamy, co dziewczyny żyjącej z pasją i stale ciekawej świata!

    • Warsaw Mum pisze:

      Jak się ma troje dzieci, to największą trudnością jest właśnie pozostać dziewczyną żyjącą pasją i stale ciekawą świata – a jednocześnie pilnującą domowego ogniska. To się w zasadzie wyklucza, bo albo zajmujesz się domem i dziećmi ale wtedy nie masz czasu na pasje – albo realizujesz swoje pasje kosztem czasu dla dzieci. Dlatego to tak niesamowite wspólnie, rodzinnie dzielić zainteresowania. Takie Mamy jak Pati, a wcześniej Gosia – chętnie zapraszam na bloga, ponieważ pokazują, że można! Warto wciągać rodzinę w swoje pasje i wtedy nie dzieje się to kosztem niczego ani nikogo 🙂 a też uczy!

  5. Agnieszka pisze:

    Widać, że czas poświęcony dzieciom procentuje na przyszłość. Dzieciaki wtedy są zawsze chętne, żeby spędzać czas z rodzicami. A jeszcze jak dodatkowo mają oni takie ciekawe pasje, którymi zarażają swoje dzici, to wręcz czysta przyjemność
    Piękne zdjęcia, super rodzinka. Aż chce się czytać takie wywiady

Skomentuj Warsaw Mum Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *